Podczas 79. sesji plenarnej Sejmu RP kujawsko-pomorscy posłowie lewicy – Jan Szopiński i Krzysztof Gawkowski mówili o bezpieczeństwie energetycznym i pytali czy wysokich kosztów energii ponoszonych przez obywateli i ich firmy można było uniknąć?
Poseł Jan Szopiński, 12 lipca br.:
„– Bardzo się cieszę, że rząd w końcu raczył zwrócić uwagę na ceny energii elektrycznej w całej Unii Europejskiej. Polacy bez wątpienia ucieszą się na wiadomość, że nie będą musieli wyłączać lodówek na noc, a może nawet… w najgorętsze dni użyć od czasu do czasu klimatyzacji. Pytanie, dlaczego rząd zareagował dopiero po serii doniesień medialnych pokazujących, że ceny energii w Polsce są dwukrotnie wyższe niż w poszczególnych krajach UE. Czy należy rozumieć, że gdyby dziennikarze nie nagłośnili tej sprawy, Polacy nadal płaciliby zawyżone ceny za energię elektryczną?
Pytań jest więcej. Mianowicie chciałbym zapytać, czy to z pieniędzy zabranych polskim płatnikom Enea – a dokładnie jej fundacja – zakupiła 1000-letni miecz, którym obdarowała ojca Tadeusza Rydzyka? Czy rząd przewiduje zwrot niesłusznie naliczonych opłat dla milionów polskich przedsiębiorców, którzy przez miesiące płacili ogromne opłaty za prąd? Kto jest odpowiedzialny za grabieżczą politykę spółek państwowych, które dokonywały drenażu kieszeni Polaków?”.
Poseł Krzysztof Gawkowski, 13 lipca br.:
„– Bezpieczeństwo energetyczne i całość rządów Prawa i Sprawiedliwości, gdyby je ująć w pewne ramy, zostałyby przez nauczycieli ocenione na jedynkę. To wiele słów, mało zrealizowanych inwestycji i pogłębiający się kryzys – kryzys, który najbardziej dotyka indywidualnych konsumentów i tych wszystkich, którzy w ramach swoich działalności gospodarczych, małych i dużych, byli zaskakiwani wzrostami cen energii w 2022 r. Tak się dzieje, kiedy gospodarka jest sterowana z Warszawy, centralnie, kiedy rozpoczyna się proces zmiany czegoś bez odpowiedniej analizy i wiedzy. Można było uniknąć wysokich cen energii. Można było nie doprowadzić do sytuacji, w której przedsiębiorca dostaje rachunek wyższy o 100% albo 200%. Dzisiaj naprawiacie swoje błędy, ale największym błędem jest to, że w 2022 r. sami przy tym wszystkim manipulowaliście.”.
***
Chaos panujący w rządzie sprawia, że w wakacyjne miesiące, zamiast kwasić ogórki, politycy prawicy przeliczają wszystko na głosy wyborców i podejmują w pośpiechu nawet strategiczne decyzje energetyczne. Dla przykładu rząd przyjął i skierował do Sejmu projekt zapewnienia stabilnego poziomu cen energii. Projekt zwiększa limity zużycia prądu z zamrożoną ceną, a także obniża cenę maksymalną energii m.in. dla samorządów i przedsiębiorców.
Rząd chce nadal stabilizować ceny energii elektrycznej w Polsce, m.in. poprzez zwiększenie rocznego limitu zużycia prądu objętego zamrożeniem cen. Dla gospodarstw domowych limit zwiększy się z 2000 kWh do 3000 kWh rocznie, dla gospodarstw domowych, w których znajduje się osoba z niepełnosprawnością z 2600 kWh do 3600 kWh, a dla posiadaczy Karty Dużej Rodziny oraz rolników – z 3000 kWh do 4000 kWh rocznie. Limit będzie uwzględniany już w bieżącym roku.
Ale wcześniej, w pędzie do szukania oszczędności, zmuszono do nich policjantów, pozbawiając policyjne pokoje elektrycznych czajników do gotowania wody na kawę czy herbatę, co generowało rzekomo duże koszty i zużyto już 40% rocznego limitu energii. W mediach akurat posłużono się przykładem pisma komendanta miejskiego Policji polecającej taką operację z Bydgoszczy. Bydgoszcz zyskała złą sławę, a przy okazji, goszczący w programie „Tak Jest” TVN24 Kosma Złotowski – europoseł PiS za Chiny nie chciał uwierzyć w taką sytuację, powtarzając, że to żart. Tylko gdzie ten żart miał miejsce? W jego mateczniku PiS – w Bydgoszczy! Kopię pisma komendanta pisowskiej Policji zamieszcza poseł Jan Szopiński na swoim profilu FB. Na szczęście decyzję tę odwołano, choć wejdzie ona do kanonu żartów, obok granatnika komendanta głównego.
Jakby tego było mało, a atmosferze pląsów polityków PiS na Jasnej Górze, minister aktywów państwowych Jacek Sasin w towarzystwie prezesa Grupy ENEA Pawła Majewskiego wręczył Tadeuszowi Rydzykowi tysiącletni miecz z czasów wojów Mieszka I, który miałby zdobić powstające w imperium Rydzyka muzeum „Pamięć i Tożsamość” im. JPII w Toruniu. Nie udało się ukryć, ile ten miecz kosztował. 250 000 zł wysupłała fundacja ENEI, wliczając niechybnie koszt w comiesięczne rachunki obywateli za prąd. Na dodatek eksperci ocenili, że nawet to, co widzieli w telewizji, pozwala sądzić, że miecz był podróbką, bo takich oryginałów nie sprzedaje się w antykwariatach. Jak na czasy Mieszkowe był podejrzanie bogato zdobiony i złocony. Ponadto handlowanie historycznymi zabytkami w Polsce jest zabronione i karalne. Plotkowano zatem, że miecz zakupiony został od… albańskiego handlarza bronią (no i właśnie taką broń Mieszkowych wojów też miał). Dla rzeczonego ojca Tadeusza była to wielka i cenna niespodzianka, ale później też ujawniono, że na zakup tej właśnie niespodzianki wskazał rządowi sam ojciec Tadeusz, a ENEA tylko zapłaciła (nic tam koszty energii…).
Opr. nim, 14 lipca 2023 r.